Obudziłem się w rześkim humorze. Napisałem smsa do, zapewne skacowanego, Marco. To dobrze, że ja jeden z niewielu nie mam problemów z mocno zakrapianymi imprezami. Postanowiłem do niego zadzwonić by ten pijak nie spóźnił się na odebranie naszej korespondencji i innych pierdółek, które zostały jeszcze w klubowej szatni, bo inaczej panie sprzątające w Borussii wywalą to na śmietnik. Po kilku oczekujących sygnałach Marco wreszcie odebrał swój telefon:
-czego chcesz Nuri? – zapytał zaspanym głosem.
-grzeczniej nie łaska kotku?- również zapytałem z troską w głosie. – pamiętasz jeszcze, że dziś jest ostatni dzień by posprzątać swoje manatki z szatni.
-a co ja tam niby jeszcze zostawiłem? Jestem czyściochem jakich mało. – odpowiedział nie zarzucając sobie niczego złego.
-a brudne gacie rzucone miesiąc temu pod ławkę Moritza, a skórki od banana w szafce Matsa, a… Nuri nie zdołał zakończyć wypowiedzi, gdy kolega mu przerwał:
-dobra!! to za ile po mnie przyjedziesz? – zapytał poirytowany Marco.
-za 5 minut wbijam ci na chatę – zakomunikował.
-co!? Leżę jeszcze skacowany w łóżku a ty już mi każesz być na nogach? Halo? Halo? – spojrzał na wyświetlacz i zobaczył tam już tylko tapetę.
-kochanie gdzie idziesz? – zapytała Carolin widząc jak jej chłopak wstaje z łóżka. – przecież są jeszcze wakacje, jest dopiero sierpień, niedawno wróciłeś ze zgrupowania a ty znowu mnie opuszczasz? – zapytała pełna żalu całując Marco w prawy bark.
-Carolin nie teraz, spieszę się na stadion. – odpowiedział odsuwając od siebie szczuplą blondynkę.
-co z tobą?
-nic, nadzwyczajnie się spieszę. – odpowiedział ubierając spodnie. – nie czekaj z obiadem bo nie wiem kiedy wrócę - rzucił na pożegnanie wychodząc z domu.
-siema.
-siema stary- powiedział Marco wsiadając do auta Nuriego.
-jak tam impreza?
-nic nie pamiętam, od momentu aż sobie poszedłeś. No właśnie, czego się tak szybko zmyłeś? – zapytał zaspany, nic nie wiedzący Marco.
-bo nie chciałem wyglądać tak jak ty teraz. Śmierdzący, niewyspany, skacowany. Poza tym ja pamiętałem o dzisiejszym obowiązku.
Przez jeszcze 10 minut Nuri pastwił się nad młodszym kolegom, aż w końcu znaleźli się w klubowej szatni, gdzie spotkali Matsa, który również sprzątał swoją szafkę.
-o siemka! – Mats wesoło przywitał się z Nurim i Marco, który pakował swoje przepocone koszulki i skarpetki do wielkiego worka. – wybieracie się gdzieś na jakieś wczasy? To już ostatni dzwonek, bo lada chwila rozpocznie się runda jesienna. – słusznie stwierdził Hummels.
-jeszcze o tym nie myślałem – odpowiedział szczerze Marco. – zapytam się Carolin czy miałaby ochotę na jakiś wypad na wyspy.
-kierunek Kreta? –zaproponował Mats no co jego koledzy odpowiedzieli z uśmiechem.
-ja się na to piszę. Ale kto jeszcze? Trzeba powiadomić resztę chłopaków. – zaproponował Nuri.
-ja i Blanka się tym zajmiemy – Mats zapewnił swoich kolegów.
Po kilkunastu minutach każdy z piłkarzy był już w domu a Kasia szykowała się na spotkanie z Nurim. Ubrała wygodne dżinsy i zwykłą zwiewną koszulkę z krótkim rękawkiem. Jurgena nie było w domu więc Kasia spokojnie mogła wypatrywać Nuriego w drzwiach. Ding dong!
-już otwieram! –krzyknęła będąc pewna, że w drzwiach spotka swojego tureckiego znajomego. Oczywiście się nie pomyliła.
-cześć! Już gotowa? – zapytał posyłając jej swój zwalający każdą kobietę z nóg uśmiech.
-właściwie to tak. Możemy wychodzić. – odpowiedziałam zamykając za sobą drzwi frontowe.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Wypiliśmy smaczną kawę w skromnej kawiarence nieopodal centrum miasta. Miło gawędząc Nuri nagle zapytał:
-masz już jakieś plany na ten sierpień?
-nie, już byłam w tym roku na wakacjach. Tata wolałby abym siedziała w domu a pobyt w Hiszpanii był wyjątkiem. W zasadzie warunkiem za całkiem nieźle zdaną maturę. – odpowiedziałam popijając łyk świeżo parzonej kawy.
-a nie miałabyś ochoty odwiedzić Kretę? Jedziemy tam z Matsem, Blanką, Ewką i Łukaszem. – zaproponował.
-przemyślę i dam ci znać jeszcze dziś wieczorem, ok.?
-trzymam Cię za słowo- pogroził Sahin.
-możemy już wracać? Chcę być w domu nim nasza gosposia przyjdzie. Nie chcę żeby stała pod zamkniętym domem. – skłamałam chcąc jak najszybciej to możliwe pogadać z Blanką.
-rozumiem, już cię odstawiam. – powiedział wstając od stolika.
Po 20 minutach byłam już w domu. Zadzwoniłam do Blanki by ochrzanić ją za to dlaczego nie powiedziała mi o rzekomym wyjeździe.
-…posłuchaj! chciałam ci o tym powiedzieć i w sumie zaproponować ci wspólny wyjazd ale nie mogłam się do ciebie dodzwonić. Byłaś poza zasięgiem. – tłumaczyła się blondynka.
-dobra myślę, że tata się zgodzi. Kiedy mamy samolot? – zapytałam.
-za dwa góra trzy dni. Mats nie chce zwlekać z urlopem. – zadeklarowała.
- w porządku. Kończę pa! –rozłączyłam się. Tak naprawdę w środku cieszyłam się jak głupia na ten wyjazd ale musiałam pamiętać, że jadę tam z praktycznie obcymi mi ludźmi. Ledwo co poznałam Nuriego, Ewę i Łukasza. Praktycznie nic o nich nie wiedziałam. Nie wiele myśląc zaczęłam się pakować mając jeszcze na uwadze to, że tata może się nie zgodzić.
Kolejny dzień minął mi pod znakiem pisania listy z potrzebnymi mi jeszcze rzeczami na wyjazd. Tata oczywiście zgodził się ale również nie obyło się bez kręcenia nosem. „A co jeśli Ci się coś stanie, a co jeśli któryś z piłkarzy przypadkiem zrobi Ci krzywdę próbując się przede Tobą popisać”. Przetrwałam wysłuchiwanie tych „a co by było gdyby/jeżeli”, poczym ruszyłam w wir zakupów. Musiałam dokupić co nie co nowych, zdaniem Juregna, niepotrzebnych bzdetów. Potrzebowałam nową średniej wielkości walizkę, nowe etui na aparat, większą kosmetyczkę i oczywiście dwie arcyważne tubki ulubionego kremu z filtrem. Wszystkie te rzeczy kupiłam wydając swoje oszczędności, które pozostały mi jeszcze z pobytu w Hiszpanii. Nawet nie musiałam prosić Jurgena o jakiekolwiek dopłatę. Tata miał mi jedynie opłacić bilet w dwie strony i pobyt w hotelu. To ile wydam pieniędzy będąc na Krecie zależy już tylko od tego jaki gruby mam własny portfel. Ostatnimi czasy sporo oszczędzałam więc jest się czym pochwalić.
Wracając z zakupów zaczęłam się pakować do nowej walizki. Zajęło mi to dobre trzy godziny wliczając w to cztery przepakowywania kolejne długie minuty upychania tego co się o dziwo nie chciało zmieścić. I gotowe. Po tym zadzwoniłam do Ewy, by upewnić się, czy oni też z nami jaką na podbój Krety.
-cześć, mogę Ewę do telefonu?- zapytałam po tym jak zorientowałam się, że odebrał Łukasz.
-pewnie już ją wołam, Ewaa..! – darł się wołając sowją przyszłą małżonkę.
-cześć, coś się stało?
-nie wszystko gra. – zapewniłam. Chciałam się tylko zapytać jak wam idą przygotowania, jeśli chodzi o wyjazd.
-aaa mamy już spakowane trzy walizki – odpowiedziała uśmiechając się do Łukasza. – Łukasz pomaga mi dopiąć zamek w czwartej i to na razie tyle, chyba, że jeszcze coś mi się przypomni. – dodała rozbawiona. – samolot mamy jutro o 13. Na lotnisku spotykamy się wszyscy równo o 12.30.
-jak chcesz to mogę po was jutro wpaść. Wezmę auto Jurgena, jest przecież większe. W sam raz na wszystkie walizki. – zaproponowałam.
-byłoby super. Kaśka wybawco nasz! Właśnie się martwiliśmy o to jak walizki znajdą się na lotnisku. Teleportacja nie wchodziłaby w grę. – dodała rozbawiona.
-od tego jestem. To do jutra. Pa
-do zobaczenia.
Nadszedł upragniony dzień wyjazdu. Po pożegnaniu się z Jurgenem i gosposią, spakowania, zwarta i gotowa pojechałam do mieszkania Piszczków. Pomogłam Ewie znieść ciężkie bagaże do bagażnika, gdyż jej jakże domyślny narzeczony pojechał do Nuriego i postanowił stawić się na lotnisko z nim a nie ze swoją oblobienicą. Wraz z Ewa pojechałyśmy na odprawę. Tam czekali już na nas Mats z Blanką.
-wreszcie, już myślałem, że nikt do nas nie dotrze. – powiedział do nas Mats cały w nerwach.
-a może tak cześć dziewczyny miło was dzisiaj widzieć, co? – zapytała Ewa witając się z wkurzonym jak osa obrońcą Borussii.
-nie mam już siły do tego wszystkiego. Tak to się zwykle kończy jak się proponuje takim idiotom jakikolwiek grupowy wyjazd- oznajmił Hummels chodząc nerwowo w kółko i kółko.
-nie się kończy tylko zaczyna Mati – poprawiła go Blanka.
-trzeba się była za to nie zabierać – ochrzaniłam go próbując go uspokoić.
-chłopców jeszcze nie ma? – zapytała już lekko zła Ewa.
Nagle po całym terminale rozbiegł się niski głos spikera informujący o tym, że powinniśmy już wędrować na pokład samolotu. Usiadłam obok zapłakanej Ewy, która przez huśtawkę hormonów i nieobecność Łukasza dostawała białej gorączki.
-spokojnie, przecież jeszcze nie startujemy- oznajmiłam głaszcząc Ewę po włosach, próbując ją tym uspokoić.
-ależ ile można czekać na tych idiotów! – wykrzyczała przez łzy wściekłości zwracając na siebie uwagę pasażerów. - Było wyraźnie powiedziane „punkt 12.30, dortmundzki terminal, stawić się na wylot”. Czego tu można nie zrozumieć – pytała mnie niedowierzając całej zaistniałej sytuacji.
-właśnie jako ostatnich wpuścili ich na pokład. – oznajmił Mats zajmując miejsce z mojej lewej strony. – będą siedzieli w klasie ekonomicznej ze względu na to, że już nie było czasu na przechadzanie się tymi korytarzykami z bagażami podręcznymi.
-zasłużyli sobie na tą turystyczną. – odpowiedziałam widząc jak ta wiadomość daje Ewce długo wyczekiwanie wytchnienie od nerwów.
-to ja się zdrzemnę. – powiedziałam moim znajomym zakładając słuchawki na uszy. Przy starych rytmach Leony Lewis usnęłam jak dziecko w kołysce po dniu pełnych wrażeń. Przebudzałam się, tak jak zegar wskazywał, po dwugodzinnej drzemce. Blanka, Mats i Ewa głośno chrapali, co nie przystawało na klasę „bussines” pełną ludzi z oczami wlepionymi w ekrany laptopów jadących na prochach antysennowych. Nie chcąc budzić moich sąsiadów nieeleganckim otwieraniem pełnej powietrza paczki chipsów pomyślałam, że najlepiej będze jeśli najnormalniej w świecie zamówię coś z samolotowego menu. Nie czekając długo złożyłam moje zamówienie uroczej pani stewardessie, która w mgnieniu oka pospieszyła przygotować mój żywieniowy kaprys. Po kolejnych nieznośnie długo upływających minutach mój pusty brzuch zaczął coraz to głośniej domagać się czegoś do zjedzenia. Kurcze ile można jeszcze czekać na danie nie pochłaniające 10 minut przygotowania (a raczej odgrzania)? – pomyślałam. Z przedziału dla pasażerów klasy turystycznej nie dało się nie usłyszeć dosyć głośniej wymiany zdań między kobietą a jakimś mężczyzną. Chciałam pójść zobaczyć co się tam dzieje a korzystając z okazji zapytać o moje zamówienie. Niestety moje uprzedzenia jeśli chodzi o odpinanie pasów bezpieczeństwa podczas latania wzięły górę. Postanowiłam pozostać na miejscu i dalej w nieskończoność modlić się o coś do zjedzenia.
-jak Pan chodzi? Nie widział Pan, że idę tu z tacą obiadową?
-a szanowna Pani nie może patrzeć na to co dzieje się przed czubkiem własnego nosa? Poza tym jak można nie widzieć drugiej osoby idącej z naprzeciwka? - dodał wycierając rozlany na swoim torsie sos czosnkowy.
-najmocniej Pana przepraszam, naprawdę Pana nie zauważyłam. – odpowiedziała komicznie roztrzęsiona, próbując wycierać koszulkę piłkarza.
-niech mnie już Pani nie dotyka! – odburknął na co młoda kobiety podskoczyła ze strachem robiąc wielkie sowie oczy. – proszę mnie przepuścić, bo zaraz się zleję w majtki! – zagroził szeptem drobnej szatynce próbując wyminąć ją przez wąskie jednokierunkowe przejście.
- ale tam są toalety dla pasażerów z klasy bussines. Do toalet klasy turystycznej dojdzie Pan idąc w przeciwnym kierunku. Zdaje się nawet, że już je Pan ominął. – zauważyła stewardessa.
-ale zaszło małe nieporozumienie, mianowicie ja jestem z pierwszej klasy. - dodał nie chcąc zwracać na siebie uwagi innych pasażerów, który mogli by rozpoznać piłkarza.
-każdy tak mówi… Tam przecież Pan siedział. – powiedziała wskazując na pusty fotel z przedział dla zwykłych turystów. – nie można się tak przechadzać i odwiedzać toalety pasażerów z tamtego przedziału.
Młody blondyn nie wiele myśląc zwinnym ruchem wbiegł do „zakazanego” przedziału. Za nim podążyła stewardessa starając się jak najszybciej sprostać zamieszaniu i głośno krzycząc:
-co ja przed chwileczką Panu powiedziałam?!
W tym momencie cała uwaga tych „bogatszych” pracoholików skupiła się na desperackim blondynie i zakłopotanej stewardessie. Moje oczy momentalnie osłupiały widząc osobę Reusa. Jak on się w ogóle zachowuje! Jak bydło jakieś, czy co? Pytałam się sama siebie w myślach do momentu gdy ten również zauważył moją równie zdumioną i poblednianą twarz.
-co ty tu wyprawiasz? – wysyczałam prosto z mostu przez zaciśnięte zęby jako pierwsza.
-to chyba ja powinienem zadać Ci to pytanie. – odpowiedział przez przysłowiowe zakrztuszenie.
-nie no to jakieś nieporozumienie- wstałam i odpowiedziałam sobie pełna obaw przed tym czego nie chciałam by się stało.
Tak też możesz sobie to tłumaczyć. Ja lecę na Kretę z moimi przyjaciółmi, a co ty tu robisz.. nie mam bladego pojęcia. – wytłumaczył to takim tonem jakby nie chciał ponieść jakiejś odpowiedzialności za swoje czyny.
-proszę o zajęcie swojego miejsca w odpowiadającym dla pańskiego biletu przedziale. – zakomunikował dobrze zbudowany ochroniach niemalże ciągnąc Marco za jego koszulę i odprowadzając go na jego miejsce.
-kaśka siadaj! – szepnął ziewający Mats ciągnąc mnie za rękę.
-co on tu robie? – zapytałam nieźle podburzona.
-jako to co? Leci z nami na Kretę. – odpowiedział mi bez krzty zdziwienia w głosie.
-ty, Blanka, Ewa, Łukasz, Nuri i ja. W takim składzie mieliśmy spędzić wspólne wakacje a nie ty, Marco, Blanka, Ewa, Łuksza, Nuri i ja, już rozumiesz? – zapytałam wyraźnie akcentując drugie imię tego intruza.-nie wiem kto ci takich głupot nagadał. – odpowiedział na odczepnego Hummels śmiejąc się z zamieszania, które rzekomo sobie ubzdurałam.
Kasiu, zapomniałam ci powiedzieć, że Marco i Carolin z również SA z nami. – dodała zakłopotana Blanka.
-gdybym wiedziała, że tak będzie wyglądać początek moich wakacji to wolałabym pozostać sama jak palec w tym Dortmundzie. Bez was! – odparłam oburzona na Blankę i jej żałosne tłumaczenie się.
-oj kotuś, już nie marudź… - powiedziała skruszona Blanka próbując nie wyolbrzymiać swojej „pomyłki”.
-szlag jasny niech was trafi! – rzuciłam obrażona odwracając się plecami do moich lewostronnych rozmówców.
-coś się stało? – zapytała Ewa jednocześnie się przebudzając z głębokiej drzemki.
-tak stało się. Państwo Reus się stali. – odpowiedziałam piorunując wzrokiem Matsa i Blankę. Ewa odpowiedziała uśmiechem a zaspany Mats dodał:
-dziewczyno już jeden problem masz z głowy. Przecież Carolin w ostatnim momencie rozchorowała się. – powiedział ujmując w cudzysłów powód nieobecności dziewczyny Marco.
- o tyle dobrze. – powiedziała Ewa poprawiając swoją malutką poduszkę. – weź ją i prześpij się jeszcze do końca lotu. – zaproponowała mi przyszła Pani Piszczek. – jak wylądujemy to cię obudzę. – powiedziała Ewa dając mi do zrozumienia abym olała całe to nieporozumienie związane z Marco.
-chyba tak będzie najlepiej. – odpowiedziałam jak obrażona na cały świat dziesięciolatka, podkładając sobie pod głowę malutką poduszkę.
*
Rozdział autorstwa KrysiaK06.
czytajcie i komentujcie :)
*
Rozdział autorstwa KrysiaK06.
czytajcie i komentujcie :)
Rozdział niesamowity. No nieźle się wkurzyła że Marco jedzie. Ciekawa jestem co będzie na tej Krecie. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam. Paulina ;*
OdpowiedzUsuńRozdział super!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowe rozdziały
http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/
http://dlaciebiejestem.blogspot.com/
Super rozdzial ciekawe co sie na krecie wydarzy
OdpowiedzUsuńOj ten Marco.!;D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
Super !
OdpowiedzUsuńTrochę jej współczuje :D
Mam nadzieję,że na Krecie będzie fajnie.
Czekam na następny i pozdrawiam ! :3
Świetny ! Ciekawe jak tam na Krecie będzie ;d na pewno coś się wydarzy ciekawego ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :*
Cudo !!! Fantastyczny, swetny, malinka.. I nie wiem jak jeszcze mam go opisac !! Jest Zajebisty!!! Marco ma ba Kaske zly wplyw... Zdecydowanie :-P Cos czuje ze ona i Nuri beda razem, ale tan Reusik im troszeczke namiesza w zyciu :-* Pozdrawiam cie serdecznie i czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie na siodemeczke :-* <3
Bardzo mi się podoba i czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do siebie
http://thiswonderfulworld0.blogspot.com/
Super !! Czekam z niecierpliwością na następny ;*
OdpowiedzUsuńCiekawie jak będzie na krecie Reus cos mi tu miesza ale myślę, że będzie dobrze ;*
OdpowiedzUsuń+ jeśli masz tylko czas i ochotę zapraszam do mnie na 10 na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/
Rozdział jest świetny. Czekam na kolejne cudo.:**
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ze na Krecie wszystko się ułoży i Kasia będzie z Sahinem:P
Mmam nadzieję, że wszystkjo będzie ok i będzie sudownie na tej krecie mam skryta nadszieję ze wszystko się ułozy :)
OdpowiedzUsuń