Mijały kolejne dni od ostatnich wydarzeń, ale nic nie zapowiadało, by
życie zakochanych w sobie ludzi, choć trochę się polepszyło. Ich
stosunki zanikły całkowicie, bo właściwie to Marco Reus zrezygnował ze
wszelkich starań. Kocha ją, w to nie można wątpić, lecz nie jest na
siłach by walczyć. Próbował się zbliżyć do dziewczyny, ale każda próba
związana była z odtrąceniem, a jemu sprawiało to ból. Cierpiał mogąc być
przy niej, ale nie mogąc jej mieć przy sobie. A teraz gdy jest z dala
od niej cierpi jeszcze bardziej. Cierpią oboje, tęsknią za sobą, lecz
żadne z nich nie zrobi kroku wprzód. Każde z nich nie daje poznać po
sobie co tak naprawdę czuje. Chcą uciec od tego uczucia, ale nie
potrafią. Skupiają się na innych sprawach, ale w głowie mają ciągle
swoją drugą połówkę. Ona rozpoczęła trzeci rok nauki, gdzie zamierza jak
najlepiej przygotować się do zbliżającej się matury. On daje z siebie
wszystko na treningach i meczach. Lecz, gdy są sami, z dala od
przyjaciół, powracają myśli, wspomnienia, narasta uczucie i nie potrafią
przestać kochać, choć miłość sprawia im ogromny ból.
Dzisiejszy
dzień nie różnił się niczym szczególnym od wcześniejszych. Znużona
siedziałam w klasach słuchając profesorów, chwilami coś notując bądź
rysując na okładkach zeszytów. Nie wyróżniałam się spośród rówieśników,
próbowałam się wpasować w tutejszy świat. Najmilszym akcentem
dzisiejszego dnia w szkole, był fakt, że zostały skrócone lekcje ze
względu na nieobecność mojej nauczycielki historii. Przyznam, że
ucieszyła mnie ta wiadomość, zwłaszcza że nie byłam przygotowana. Nigdy
nie lubiłam tego przedmiotu, nawet teraz, gdy przydzielono mi tak
sympatyczną panią. Nie zwlekając zarzuciłam torbę na ramię i ruszyłam w
stronę wyjścia, co jednak zajęło trochę czasu, nim prawie tysiąc uczniów
rozeszło się po salach. Po co najmniej pięciominutowym czekaniu
zachłysnęłam się świeżym powietrzem. Na rozwiane włosy zarzuciłam
kaptur, ręce schowałam do kieszeni i powoli kroczyłam w kierunku mojego
domu. Będąc już bardzo blisko miejsca zamieszkania, zobaczyłam tylko
odjeżdżający samochód taty, co świadczyło, że dzisiejsze popołudnie po
raz kolejny spędzę sama. Prawdę mówiąc odpowiadało mi, głównie z tego
względu, że od dłuższego czasu nie potrafię się porozumieć z moim ojcem.
Na szczęście nie wie nic o moim wyczynie sprzed kilku tygodni, ale
prawdopodobnie domyśla się, że mi się nie układa w Niemczech. I pewnie
jeszcze bardziej jest świadomy faktu, że za sprawą mojego samopoczucia i
zachowania, stoi jeden z jego podopiecznych. I jeśli tak uważa to się
nie myli. Taka jest prawda i nic tego nie zmieni. Tęsknię za nim i nie
ma w tym chyba nic dziwnego, skoro go kocham. Tęsknię za tym jak
przychodził do mnie i godzinami siedzieliśmy w milczeniu, ale to nam
wystarczało. Lecz może się mylę w tym stwierdzeniu. Mi wystarczało, ale
nie jemu. On chciał czegoś więcej, czegoś więcej niż mu dawałam. Ale nie
potrafiłam zachowywać się tak jakby nic się nie wydarzyło. Potrzebuję
czasy by ustatkować się psychicznie i znów wrócić do prawdziwej siebie. W
co jednak wątpię by nastąpiło. Jeśli się zmieniamy, do nigdy nie
wracamy do tej osoby którą byliśmy.
-
Koniec na dzisiaj !!!- wykrzyczał trener co było najmilszą rzeczą jaką
dla nas dzisiaj zrobił. Ostatnie treningi przypominają bardziej testy
wytrzymałościowe niż zwykła gra w piłkę. Odetchnąłem głęboko i wraz z
resztą chłopaków udałem się do szatni. Nie wsłuchując się w pogawędki
przyjaciół wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i zapakowałem swoją
torbę.
- Pójdziesz z nami do klubu, nie Reus ?- zapytał Kevin
wciągając na siebie bluzę. Reszta wbiła we mnie wzrok oczekując
odpowiedzi, i liczyli na to, że się zgodzę.
- Nie- odparłem krótko sprawdzając godzinę.
-
Jak to nie ? No co ty ? Weź, chodź. Będzie super !- krótkie zdania
rozlegały się po niewielkim pomieszczeniu. Wszyscy próbowali namówić mnie
do wyjścia, lecz byłem nieuległy.
- Mówię nie ! A nie to nie !
Dajcie mi wszyscy święty spokój !- burknąłem co nie było za grzeczne,
ale emocje były górą. Moja wściekłość osiągnęła apogeum, gdy Mats
dorzucił od siebie
- Zakochany. I to nieszczęśliwe, więc można mu wybaczyć.
-
Nie jestem zakochany ! Nigdy nie byłem i nie będę. Ja nie kocham ! Ja
wykorzystuję, ranię i odchodzę. Taki właśnie jestem. A Kaśka była moją
kolejną zdobyczą. Nic więcej. Zabawiłem się i zostawiłem. Jestem egoistą
i największym dupkiem jaki stąpa po ziemi. Zrozumcie, że właśnie taki
jest Marco Reus.- oświadczyłem po czym opuściłem szatnię. Przy wyjściu
dane mi było natknąć się jeszcze na Kloppa, który tak łatwo nie pozwolił
mi wyjść ze stadionu.
- Marco, wszystko w porządku ?- zapytał, a w
jego głosie usłyszałem troskę. Już nie mówił z pogardą wobec mnie, tak
jak to było jeszcze kilka dni temu.
- Po co pan pyta ? Przecież to
pana w ogóle nie obchodzi. Znienawidził mnie pan za to co zrobiłem, jak
potraktowałem Kaśkę. Już tylko czekam jak zasiądę na ławce w ramach
zadośćuczynienia.Ale spokojnie, ja to rozumiem. Mimo wszystko jestem
dużym chłopcem, wiem że za swoje czyny ponosi się konsekwencje.
-
Marco ! Wiesz, że tak nie myślę. Przyznaję, że byłem wściekły na ciebie,
ale chodziło o moją córkę. Teraz widzę jak ją kochasz, ale cierpisz nie
mogąc z nią być. A ja martwię się o nią, ale i o ciebie. Jesteś dla
mnie jak syn, więc też chciałbym wiedzieć jak się trzymasz po tym
wszystkim co się wydarzyło.
- Ja się nie trzymam. Nic nie jest w
porządku. I nie będzie. Zresztą...mam to wszystko w dupie- minąłem
sylwetkę mężczyzny po czym wyszedłem na zewnątrz. Kopiąc niewielki
kamień dotarłem do swojego samochodu, do którego wsiadłem i z impetem
przycisnąłem pedał gazu i marzyłem by jak najszybciej znaleźć się we
własnym mieszkaniu.
Siedziałam
owinięta pluszowym kocem, w rękach z kubkiem gorącej herbaty malinowej
wpatrując się w jeżdżące ulicą samochody. O tej porze zazwyczaj się
uczyłam, ale w tej chwili nie miałam do tego ochoty. Z nadzieją
wyglądałam, że za chwilę przyjedzie Marco, przyjdzie tutaj do mnie i
razem spędzimy to popołudnie. Jednak były to tylko moje marzenia,
nadzieje nie do spełnienia.
- Mogę wejść?- zapytał tata stojący w
progu. Skinęłam głową, a ten wszedł siadając na skraju łóżka.- Musimy
porozmawiać. Wiem, że nie masz ochoty, więc nie zajmie mi to wiele
czasu. Nie zamierzam wtrącać się w twoje sprawy prywatne, zwłaszcza te
które związane są z chłopcami. Doskonale o tym wiesz. Lecz teraz chodzi o
kogoś więcej, niż o jakiegoś kolegę z klasy, szkoły. Chodzi o Marco,
który jest dla mnie jak syn. Nie wiem co zamierzasz zrobić córciu, ale
nie zrób czegoś przez co go stracisz. To, że on zranił ciebie, nie
oznacza, że ty masz potraktować go w ten sam sposób. Marco potrafi uczyć
się na własnych błędach, a to była dla niego nauczka. Porozmawiaj z
nim. On potrzebuje ciebie tak bardzo jak ty jego.
- Tato...kocham cię.
- Ja ciebie też- ucałował mnie w czoło, po czym zostawił samą.
Za
oknem rozpościerał się piękny widok zachodzącego słońca. Jego promienie
odbijały się od pożółkłych liści, upiększając okolicę. Otarłam policzki
z łez, szeroko się uśmiechając do siebie samej. Podeszłam do lustra,
przed którym poprawiłam rozczochrane włosy i rozmazany makijaż. Z szafy
wyjęłam swój ulubiony biały sweter, który był pamiątką po babci. Zawsze
zakładałam go w chłodne dni. Gotowa zbiegłam ze schodów, żegnając się z
tatą i wyszłam na dwór.
Stojąc przed drzwiami jego mieszkania
czułam obawy. Uzasadnione czy też nie, ale je miałam. Wzmogłam się na
odwagę i przycisnęłam dzwonek, którego dźwięk rozległ się po mieszkaniu.
Niestety nikt nie otwierał, co upewniło mnie w przekonaniu, że go po
prostu nie ma. Wyszedł, może bawi się już na mieście z kolegami, albo co
gorsza kogoś ma, kogoś poznał, a o mnie zapomniał. Stojąc dłuższą
chwilę pod drzwiami doszłam do wniosku, że lepiej będzie jak już pójdę, a
przyjdę innym razem, albo odwiedzę go na treningu Borussi. Z mojej
twarzy zszedł uśmiech,a znów pojawił się smutek który nie opuszczał
mnie ostatnimi czasy. Stojąc przed budynkiem mieszkalnym, witając się z
podmuchami silnego jesiennego wiatru, ujrzałam sylwetkę mężczyzny, dla
którego straciłam głowę. Z dłońmi schowanymi w kieszeniach, grzywką
rozwianą na wszystkie strony świata i wzrokiem wbitym w płyty chodnika,
zmierzał ku mojej osobie, nie dostrzegając mnie.
- Teraz ja
przyszłam do ciebie-posłałam mu ciepły uśmiech po czym rzuciłam mu się
na szyję, mocno go przytulając- Przyszłam, bo cię kocham. Chcę zapomnieć
o tym co było, co się wydarzyło i zacząć wszystko na nowo. Chcę być z
tobą już zawsze i wszędzie. Nie chcę żyć bez ciebie. - oderwałam się od
jego ciała spoglądając w jego oczy.- Marco...powiedz coś...- wydukałam
-
Co mam powiedzieć ? Nie wiem sam. Kocham cie jak wariat i będę ci to
powtarzał już każdego dnia. Zawsze jak się będziesz budziła obok mnie,
jak będziesz zasypiała. Nie pozwolę ci już więcej odejść, nie dopuszczę
do tego bym cię stracił. Już nie. Wiesz co ? Cholera..kocham cię- po
czym pocałował moje roześmiane usta. Wziął na ręce i nie puszczał. Nie
pozwolił mi odejść, ciągle powtarzając słowa " Kocham cię " co w jego
wykonaniu brzmiało wyjątkowo i pokochałam to jak do mnie mówi. Zresztą,
pokochałam wszystko co jest z nim związane. Kochamy się i to powinien być początek czegoś dobrego. Początek nas.
- Coś ci powiem ?- szepnął mi do ucha
- Co ?
- Kocham cię...
idealne to to nie jest, ale coś jest. wróciłam dziś wcześniej do
domu, więc udało mi się coś napisac. chyba teraz się rozweseli ta
historia, bo ostatnio bywała dość smutna. a coz tego wyjdzie to nie
wiem. postaram się dodać następny już za tydzień w ramach rekompensaty
za rzadkie publikowanie. i dziękuję Wam za każdy komentarz skierowany do
mnie za to co piszę. dziękuję...
pozdrawiam, Patrycja
Rozdział super!
OdpowiedzUsuńWreszcie się do siebie odzywają! Wreszcie wyznali sobie miłość ;3
Mam nadzieję, że teraz wszystko będzie im się układać :)
Pozdrawiam ;*
Jaaak się cieszę, że znów są razem ! Znakomity rozdział ! Normalnie uśmiech to mi nie schodzi z twarzy ;3 Teraz to już musi być dobrze ! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. :)
Gr gr gr gr , końcówka <3
OdpowiedzUsuńW końcu się pogodzili ! Masz racje, ostatnio było smutno, ale i ciekawie ;) Dobrze, że są już razem i, że już nic ani nikt nie stanie im na drodze ;D
Mądry Klopp , wspaniały tata . Pozazdrościć ;)
Czekam z niecierpliwością na następny ! ;D
Pozdrawiam, Karinka ;*
jeeej nareszcie!!!
OdpowiedzUsuńKońcówka po prostu najlepsza!
Buziak < 33
Awww słodko :)
OdpowiedzUsuńNareszcie do siebie wrócili! :D
Końcówka najlepsza! :*
Aż teraz mam zaciesz na twarzy ;)
Czekam na nowy.
Pozdrawiam ;*
Nareszcie razem. I oby jak najdłużej :) Cudowna końcówka, cudowny cały rozdział. Dobrze, że Klopp porozmawiał szczerze z Kaśką. Oby teraz już nic nie zakłóciło ich szczęścia. Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńawwww *.* wreszcie są razem :***
OdpowiedzUsuńŚwietna końcówka rozdziału ;)
Czekam na kolejny :3 Pozdrawiam ;*
wreszcie sie doczekałam!!!
OdpowiedzUsuńtakiego stanu rzeczy *.*
Uwielbiam!;)
http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
Genialny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;*
Zapraszam :D > http://welcome-my-lifee.blogspot.com/