Czy pół roku to dużo ? Zależy dla kogo.
Właśnie minęło pół roku
odkąd wyznali sobie miłość. Od tamtej pory są oficjalną parą. Są razem
zawsze i wszędzie. Nie widzą świata poza sobą, bo właśnie taka jest
miłość. Oślepia Cię, a Ty widzisz wyłącznie tę jedną osobę dzięki której
istniejesz. Jest Twoim powietrzem, unosi Cię ponad ziemią.
Właśnie
dzisiaj nadszedł ten upragniony przeze mnie dzień. Już za kilka godzin
otrzymam świadectwo i skończę szkołę. Przyznaję się, że jestem z siebie
dumna jak nigdy dotąd. Właściwie czuję, że inni też cieszą się z mojego
sukcesu. Zwłaszcza tata, Nuri i oczywiście On. To dzięki niemu stanęłam
na nogi, podał mi dłoń bym powstała i odmienił moje życie. Rozpoczęłam
nowy etap u jego boku. Poznałam co to znaczy kochać i być kochanym.
Spojrzałam
na zegar, który wskazywał równą godzinę dziesiątą. Czyli pozostała już
tylko godzina do tej wyjątkowej chwili. Tata i Nuri obiecali, że pojawią
się na ceremonii rozdania świadectw a będzie mi przy tym towarzyszył
oczywiście Marco. Śmiało można powiedzieć, że bardziej przeżywa to
wszystko niż ja sama. Poprawiając makijaż, rozległ się donośny dźwięk
dzwonka do drzwi, więc uradowana pobiegłam otworzyć. W progu stał Marco,
lecz nie widziałam jego twarzy, którą zasłaniał olbrzymi bukiet czerwonych róż.
- Piękne- odparłam odbierając podarunek, który
prędko odniosłam do pokoju wstawiając do wazonu, który wcześniej
napełniłam zimną wodą.
- Ale nie piękniejsze od ciebie-
dopowiedział podchodząc do mnie i przytulając mnie od tyłu.- Jestem
największym szczęściarzem na świecie.
- Serio, dlaczego ?
-
Bo mam ciebie- odpowiedział, po czym nie pozwolił wymówić mi już ani
jednego słowa, zamykając mi usta namiętnym pocałunkiem. To było miłe,
nawet bardzo, ale to nie była odpowiednia pora na tego typu zabawy.
Powinniśmy już wyjeżdżać, a nie się obściskiwać na środku korytarza.
Widocznie jemu to kompletnie nie przeszkadzało, bo w ciągu zaledwie
kilku sekund pozbył się swojej marynarki i dobrał się do zamka mojej
sukienki.
- Marco, co ty wyrabiasz ?- z wielkim trudem przerwałam nasz pocałunek
- Jak to co kochanie ? Chcę się z tobą kochać- i zaczął się szczerzyc jak tylko on potrafi.
-
Ty chyba sobie żartujesz ?! Musimy jechać !- odsunęłam się od niego,
zapewne sprawiając mu tym przykrość i wręczyłam mu jego marynarkę.
-
Nic nie musimy ! Jesteśmy wolni- odkąd jesteśmy razem poznawałam go
każdego dnia. I właśnie teraz doświadczyłam tego jak bardzo upartym jest
mężczyzną i że zawsze stawia na swoim. Nie reagował na moje protesty
tylko najzwyczajniej w świecie zaczął znów mnie całować. Tylko, że te
jego pocałunki były coraz to odważniejsze, bardziej natarczywe.
Trzymając dłonie na moich pośladkach prowadził mnie prosto do salonu, a
już po chwili leżeliśmy na kanapie. Czułam na sobie ciężar jego ciała,
jego dłonie na mnie.
- Marco. Proszę cię nie teraz. Spóźnimy się.
- Ale ja chcę teraz- spojrzał na mnie ze smutkiem
- A co ty dziecko jesteś, że jak chcesz lizaka to musisz go dostać ?
- Lizaczek też może być, czemu by nie
- Ja ci dam zaraz lizaczka...
- Nie mogę się doczekać.
- Reus, złaź ze mnie ! Natychmiast.
-
Myślałem, że chcesz- udając obrażonego zapinał swoją koszulę.- Nie no !
Pewnie, że chcesz, ale udajesz, że nie chcesz. Nie wytrzymasz.
Wymiękniesz. W końcu sama powiesz, abyśmy to zrobili- mówił z miną
cwaniaka
- Ja wymięknę ? Proszę cię- przewróciłam oczami- Nigdy. Prędzej Ty.
- Dobra! Załóżmy się.
- O co ?
- Jeśli przegrasz, pójdziesz ze mną do łóżka, a jeśli wygrasz .. też pójdziesz ze mną do łóżka.
- To bezsensu. Czy ja wygram czy ty i tak wylądujemy w łóżku.
- I o to skarbie mi chodzi- zaśmiał się całując mnie w policzek.- Kocham cię, bardzo cię kocham
- Wariat !
- Ale zakochany w Tobie po uszy - krzyczał na cały głos gdy zmierzaliśmy do jego samochodu.
Patrzyłem
jak nerwowo przebiera palcami, potrząsa włosami, które opadały jej na
ramiona, jak trzęsą się jej nogi, zakryte do kolan czarną spódnicą.
Chwilami zerkała w moją stronę, wzrokiem szukała Kloppa, który siedziała
dwa rzędy dalej ode mnie. W końcu dyrektor wymówił jej imię zapraszając
na środek. Podeszła niepewnie, podała dłoń i z świadectwem i dyplomami
usiadła ponownie na swoim miejscu, biorąc głęboki wdech. Po około
czterdziestu minutach wszystko dobiegło końca a zgromadzenie udali się w
stronę wyjścia.
- Skończyłam szkołę !- zawołała rzucając mi się
na szyję, a ja wraz z nią zrobiłem kilka obrotów. Cieszyłem się w raz z
nią. To było dla mnie wspaniałe uczucie móc patrzeć na jej szczery
uśmiech, zwłaszcza, że jeszcze nie dawno mogłem ją stracić na zawsze.
Teraz to już nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Zaczęliśmy wszystko
od nowa i jak na razie wszystko zmierza w jak najlepszą stronę.
- Jestem z ciebie dumny. Bardzo, bardzo dumny.
-
Moja mała dziewczynka- Jurgen podszedł wyściskać swoją jedyną pociechę.
Patrząc na nich przez chwilę pomyślałem, że może za kilkanaście lat to
właśnie ja i Kasia będziemy gratulować naszym dzieciom. Chciałbym tego.-
Koniec tych czułości, nie chcę ci wstydu zrobić - zaśmiał się w stronę
córki- Marco, wiesz co robić. - poklepał mnie po ramieniu i odszedł wraz
z Nurim, który w między czasie rozmawiał z czarnowłosą.
- Już
tak nie patrz. Za chwilę zrozumiesz- oświadczyłem widząc jej pytające
spojrzenie. Objąłem ją ramieniem i prowadziłem do wyjścia, lecz chwile
nam to zajęło przez zaciekawienie ludzi , spowodowane moją obecnością.
Rozdałem kilka autografów i chciałem stąd wyjść, bo w dzisiejszym dniu
to Kasia jest najważniejsza. Właściwie co ja mówię, ona zawsze jest
najważniejsza.
Przez ponad pół godziny jeździliśmy po ulicach
Dortmundu w tę i z powrotem. Kaśka, jak na swój charakter, zaczęła się
coraz bardziej denerwować, ciągle marudziła, ale musiałem to znieść bo
takie było moje zadanie. Jak najdłużej zatrzymać ją poza domem, by
pozostali mieli czas na przygotowanie wszystkiego. Moje i jej męki
skrócił trener przysyłając mi wiadomość byśmy wracali. Uśmiechnąłem się
szeroko do ukochanej, na co ta zareagowała mało optymistycznie. Była na
mnie zła o to wszystko. Powinienem raczej twierdzić że jest wręcz
wściekła, a nie zła. Ale czego się nie znosi w imię miłości ?
-
Co ja ci zrobiłam, że się tak nade mną znęcasz ? To za to co było rano
?- stanęła na środku chodnika prowadzącego do schodów domu. Podszedłem z
nieśmiałym uśmieszkiem na twarzy, objąłem ją, spojrzałem w oczy i
pocałowałem. - Nienawidzę cię, Reus !
- Za co ?!!
- Bo nie potrafię ci się oprzeć- pociągnęła mnie za kołnierz koszuli, delikatnie całując.- Chodź do mnie. Jestem zmęczona.
Czasami,
będąc z nim, zastanawiałam się, czy podjęłam słuszną decyzję wiążąc się
z nim. Bałam się, że może nam się nie udać, będziemy się kłócić,
zdradzać, oszukiwać. Lecz tego nie ma i zapewne nigdy nie będzie. To
wspaniałe uczucie, gdy wiesz, że gdzieś na Ziemi jest ktoś dla kogo
jesteś całym światem. Teraz śmiało mogę powiedzieć całemu światu, że
jest szczęśliwa, bo jestem zakochana. I to nie w byle kim, bo w tym
jednym jedynym Marco Reusie. Moim blondynie z Borussi.
- Stój !-
zawołał, gdy chwyciłam za klamkę drzwi wejściowych.- Przepraszam, ale
muszę zasłonić ci oczy. I tylko nie krzycz. To niespodzianka- byłam tak
zmęczona, że nie miałam siły protestować. Pozwoliłam sobie zasłonić oczy
i zaufałam mu, by mnie prowadził.- Już.
To była najlepsza
niespodzianka, jaką ktokolwiek mi zrobił. Wszędzie wisiały balony,
wstążki, na stole leżały paczki z prezentami, a na środku stali
uśmiechnięci i zadowoleni z siebie, moi przyjaciele: Nuri, Mats i
Blanka, Ewa i Łukasz i oczywiście mój kochany tata.
- Jesteście najlepsi - podziałałam ze łzami w oczach, lecz łzami szczęścia
- Wiemy- Mats wyprężył się biorąc wszystkie moje pochwały do siebie.
-
To było do nas wszystkich, a nie tylko do ciebie, matołku- Piszczek
trzasnął go w głowę, na co ten tylko jęknął wprawiając nas w śmiech.
W tak doborowym towarzystwie spędziliśmy dobre trzy godziny a zabawy i świętowania nie było końca.
- Marco, powiedziałeś o tym co najważniejsze ?- zapytał Łukasz
- Właśnie ?!- wtórował mu rozweselony Hummels
- Nie.
- To mów !
-
Kasia, chodź tu do mnie- wziął mnie na kolana, objął i wpatrywał się we
mnie, co zaczęło mnie krepować.- Jest jeszcze jedna niespodzianka dla
ciebie. Teraz czekają cię długie wakacje, na których musisz odpocząć, i
ja tego dopilnuję.
- Reus...nie zanudzaj- burzył się Mats
- Zamknij się- Marco nie był gorszy, odgryzając mu się.
-
Więc...Kasia... Chciałem, aby te wakacje były dla ciebie wyjątkowe.
Zwłaszcza że będą to nasze pierwsze wspólne wakacje. W związku z tym,
że liga dobiega końca, to po zakończeniu zabieram cię tam, gdzie to
wszystko się zaczęło. Zabieram cię na Kretę-i kolejny raz mnie
pocałował.
- Hmmm- Mats dzisiejszego wieczoru był niezastąpiony ciągle dorzucając coś od siebie
- Przepraszam. Zabieramy cię na Kretę- poprawił się Marco - Niestety ta cała zgraja też jedzie- zwrócił się w ich stronę.
- Wypraszamy sobie. W sypialni nie będziemy wam przeszkadzać.
- Bo oboje będą spać w osobnych pokojach- wtrącił się tym raza mój kochany tata
- Ależ pan naiwny- Nuri widząc zachowanie Hummelsa zabrał mu jego kieliszek co spotkało się z jego niemałym oburzeniem.
- Nuri, daj mi to co mi zabrałeś !
- Nie ma mowy. Już się nieźle urządziłeś.
- Dawaj !
- Nie !!- przez dobre kilka minut się tak kłócili.
- Chodź, dokończymy to co zaczęliśmy rano. - szeptał mi Marco do ucha
- A zakład ?- pytałam kołysząc się na jego kolanach
-
Mam gdzieś zakład. Chcę się z tobą kochać- pod nieuwagę wszystkich
zaniósł mnie na rękach do mojego pokoju, gdzie w końcu pozostaliśmy
sami...
tak jak obiecałam, oddaję tydzień wcześniej rozdział do Waszej oceny. co wyszło to sama nie wiem, bo niestety pisane na szybko. jeśli zawiodłam czymkolwiek to bardzo przepraszam. kiedy kolejny to nie wiem, może też uda mi się za tydzień, ale nie obiecuję.
Do następnego !
Pozdrawiam, Pyśka
czytasz ? zostaw po sobie ślad w postaci komentarza ! dziękuję <3
Wspaniałe,Wspaniałe,Wspaniałe <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Oj ten niewyżyty Marco... fajnie że ją zabiera na Kretę. Czekam na kolejny <3 buziaki :***
OdpowiedzUsuńOmomomom , Marcoo <3
OdpowiedzUsuńDziwny Hummels, ciekawe dlaczego...
Świetny rozdział ! Czekam na kolejny ;p
Pozdrawiam, Karinka ;*
Tak jak skomentowały poprzedniczki, uważam,że rozdział jest naprawdę świetny! Ooooch, słodki Marco <3 Genialnie napisany rozdział.Moim skromnym zdaniem, jesteś mistrzynią opowiadań w takim nastroju....*-*
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na kolejny!
Pozdrawiam,Izaa
Aww jak słodko!! *.*
OdpowiedzUsuńHahahahah Mats mnie rozwalił xd
O jak fajnie, że zabiera ja na Kretę :)
Wspaniały rozdział, czekam na nexta.
Pozdrawiam ;*
Świetny rozdział ! :) Czekam na kolejny i zapraszam do mnie - http://pomimowszystkokocham.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńUuu...ale słodko, rozpływam się *,*
OdpowiedzUsuńSzykuje się ciekawa wycieczka ;D
Pozdrawiam ;*
-Kamila ;>
jest świetne *.* nie mogłam się doczekać kiedy w końcu będą razem <3 Marco słodziak :) w wolnych chwilach zapraszam do mnie :) http://aleks-marco-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń