niedziela, 9 marca 2014

Epilog

Kreta. Tutejsze słońce nie pozwalało odetchnąć komukolwiek. W każdym zakątku temperatura wynosiła conajmniej trzydzieści stopni, nawet w cieniu, więc większość turystów zmierzała się ochładzać w wodach. Miejscowe baseny przeżywały oblężenie, ale nikomu to nie przeszkadzało. Mimo różnych narodowości miejscowych ludzi, wszyscy potrafili się ze sobą dogadać, świetnie się przy tym bawiąc. Wśród tak wielkich tłumów, znalazła się grupa wyjątkowych przyjaciół którzy przybyli w to malownicze miejsce by odetchnąć od codziennego życia.  W końcu wszyscy na to zasłużyli, zwłaszcza oni dwoje : Marco i Kasia. To co przeżyli przez ostatnie miesiące jest nie do uwierzenia dla normalnego człowieka. A jednak to wszystko się wydarzyło, przytrafiło właśnie im.
- To będą najcudowniejsze dni naszego życia - objął ukochaną ramieniem i ucałował czule w czoło. Zarumieniła się wtulając się w jego umięśnione ciało. Przy nim czuła się tak bardzo bezpiecznie jak przy nikim innym. Nic więcej nie potrzebowała, tylko jego i jego miłość.
Po załatwieniu wszystkich formalności odnośnie zakwaterowania, weszli do swojego pokoju. Przez okno doskonale było widać panoramę wybrzeża, spokojnego morza i wyginających się palm, które kołysały się pod wpływem wiatru.
- Kocham cię. Bardzo cię kocham. I cię kocham - mówił składając delikatne pocałunki na nagich częściach jej ciała.
- Też cię kocham, wiesz o tym - powiedziała po czym go pocałowała.
- Idziecie z nami...- drzwi ich sypialni otworzyły się gwałtownie, a u ich progu stanął zdezorientowany Nuri. Zaśmiał się pod nosem dodając - Nasi zakochani - po czym wyszedł zostawiając ich znów samych, a oni dokończyli to w czym im przeszkodzono.




Siedział na ciepłym piasku, rzeźbiąc w nim palcem. Rozkoszował się tutejszym spokojem, czego nie mógł zasmakować w ukochanym Dortmundzie. Tam wszystko jest inne, życie różni się od tego jakie jest tutaj. Cieszy się z faktu, że tutaj przyjechał, wraz. najlepszymi przyjaciółmi. Można powiedzieć, że zapowiadają się wymarzone wakacje dla nich wszystkich.
- O czym myślisz ? - z zamyśleń wyrwał go cichutko głosik. Dziewczyna usiadła obok, opierają głowę o jego ramię i oboje w krótkim milczeniu podziwiali gwieździste niebo, przerwane po chwili przez Nuriego.
- O wszystkim Kasiu. W szczególności o tobie - uśmiechnął się do niej, patrząc w jej szczęśliwe oczy po czym odwrócił wzrok w drugą stronę.
- O mnie ? Dlaczego o mnie ? - zapytała zdumiona
- Tak jakoś. Cieszę się, wiesz ? Cieszę że wreszcie jesteś szczęśliwa bo zasłużyłaś na to. I dobrze że nie jesteś sama, bo jest Marco. To fajny facet i na pewno nie pozwoli nikomu Cię zranić.
- I jesteś jeszcze ty, prawda ?
- Tak, jestem też ja - odparł, ale widocznie posmutniał, co zauważyła Kasia.
- Cieszę się że cię mam. I wracając do tego co było, między mną a tobą...
- Zapomnijmy, dobrze ? Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, ale nie zmieniajmy już tego. Tak będzie najlepiej dla nas wszystkich.
- Nuri...
- Mną się nie przejmuj. W końcu ktoś taki jak ja, znajdzie nie jedną dziewczynę. Zmykaj do Marco - zaśmiał a ona odwdzięczyła się subtelnym uśmiechem posyłając go w jego stronę i odeszła...



Przestronne pomieszczenie oświetlał jedynie księżyc który świecił na bezchmurnym niebie w towarzystwie połyskujących gwiazd. Widoczna była jedynie jego sylwetka która rzucała cień na podłogę. W zamkniętej pozycji siedział na skraju łóżka ze spuszczoną głową.
- Marco, wszystko w porządku ? - zapytała lecz nie uzyskała jakiejkolwiek odpowiedzi - Marco ?
- Nie jesteś ze mną szczęśliwa, prawda ? - zwrócił się w jej stronę ze smutnym wyrazem twarzy co bardzo ją zaskoczyło.
- Kochanie, o czym ty mówisz ? Przecież jestem szczęśliwa, wiesz o tym.
- Przy nim też jesteś, bardziej, prawda ? Nigdy nie będzie tylko przyjacielem, mam rację ? Nuri nadal coś znaczy...
- Nie wiem dlaczego chcesz teraz o nim rozmawiać, ale dobrze. Przy nim jestem szczęśliwa bo jest moim przyjacielem i nic tego nie zmieni. Ale to ciebie kocham zazdrośniku- zachichotała i objęła go z całej siły. Przyciągnął ją do siebie sadzając na kolanach. Wplótł dłonie w jej długie, czarne włosy przybliżając się najbardziej jak mógł. - Kocham cię tak, bardzo cię kocham... I będziemy już zawsze razem. Obiecuję...



Czy taki był im pisany los ? Widocznie tak. Każdy musi nie jedno przejść by odnaleźć drogę do swojego szczęścia. Oni odnaleźli. Odnaleźli siebie...










*




Zawiodłam na całej lini, wiem i nie mam nic na usprawiedliwienie. Zrobiłam długą przerwę bo myślałam, że coś wymyślę na tego bloga lecz tak się nie stało. Przepraszam, że kończę w taki a nie inny sposób. 
Dziękuję tym co czytali i towarzyszyli mi w wędrówce przez tę historię.
Było to dla mnnie kolejne doświadczenie, nowa nauka...
Dziękuję Wam !


zapraszam też na pozostałe blogi :)

Obserwatorzy